Wieść
dobra: „Kwiaty Galilei” Izraela Szamira dostępne w języku polskim
W
niedawno przetłumaczonej na język polski książce Izraela Szamira „Kwiaty
Galilei”, nawet nie ukrywający się ze swymi filo-komunistycznymi nostalgiami
autor zauważa "Rosyjski filozof, świętej pamięci
Lew Gumilow, określał kraj, jako symbiozę jego ludu z krajobrazem."
To
fakt. Polski pisarz i etnograf Huculszczyzny oraz Podola
Stanisław Vincenz powtarzał za ateńskim filozofem Platonem, że dobrze
zbudowane państwo to „wspólnota ludzi, bogów i Natury”. Także i ja pamiętam z
młodości, że gdy w „złych komunistycznych” latach 1950-1960 przechadzałem się
krakowskim plantami w okolicach ulicy Basztowej, to patrząc na fin-de-sieclowe
gmachy przy tej ulicy zabudowane na przełomie XIX i XX wieku, odczuwałem
sympatię do tych, którzy w ten sposób Kraków przed stu laty (czasy mojego
dziadka) zbudowali.
Jednak
moja sympatia "do ludzi w ogóle" bardzo szybko zaczęła gasnąć gdy 40 lat temu,
jako tak zwany graduate student prestiżowego Uniwersytetu
Kalifornijskiego w Berkeley, zacząłem stawiać pierwsze kroki w USA, poczynając
od Nowego Jorku. Tego miasta bezduszne, z żelaznymi klatkami schodów
przeciwpożarowych frontem do ulicy, gmachy z początku XX wieku zrobiły na mnie
wrażenie, jakby ich budowniczy - oraz mieszkańcy - byli ogarnięci chorobą
nienawiści człowieka do człowieka. I z tego pierwszego dnia pobytu w USA
zapamiętałem biegnącą w samym centrum Manhattanu 7th Avenue, na której były
zgrupowane sklepy specjalizujące się w sprzedaży kwiatów i innych roślin
ozdobnych. Ta wypełniona wystawionymi na chodniki krzewami ulica wydała mi się
być oazą wytchnienia wśród sztucznych wąwozów konkurujących w swej szpetocie,
zupełnie pozbawionych zieleni bloków centrum New Yorku, z ich aż „tłustymi” od
brudu ulicami pełnymi śmieci.
W
pewnym momencie zauważyłem, że niektóre kwiaty na wystawie mijanego sklepu
wydają się być sztuczne, z kolorowego plastyku. Zacząłem sprawdzać dotykiem
liście krzewów eksponowanych na chodniku i w chwilę później już zrozumiałem, że
cała ta "uspokajająca ducha" zieleń wokoło jest po prostu sztuczna, bez
jakiegokolwiek życia. To nie tylko ja robiłem takie "odkrycia Ameryki", jako
„rajskiej wyspy” umysłowej martwoty oraz sztuczności od Atlantyku aż po Pacyfik.
W zasadzie cały rozwój cywilizacyjny, w którym USA bezwzględnie narzucają swój
model "wolności" i „przedsiębiorczości”, to systematyczne wypieranie naturalnych
przejawów radości życia przez ich "Hollywood-like", martwe od wewnątrz życia
atrapy (patrz chociażby na nieudolnie odgrywane obecnie w naszym kraju
„demokratyczne wybory” PL prezydenta) .
Dopiero
po kilkunastu latach, a w szczególności po pouczającej lekturze encykliki "Laborem
exercens" zacząłem się orientować, że systematyczne podstawienie podróbki w
miejsce autentyku, to nic innego jak tak zwany "plan boży" opisany w
szczegółach nie tylko w księgach Starego Testamentu, ale i w nowotestamentowych
listach "podstawionego apostoła" znanego jako Szaweł/Paweł z Tarsu. Gdyż właśnie
na takich "podstawieniach" – czyli na najzwyklejszych poznawczych oszustwach –
buduje się, od blisko już dwóch tysięcy lat, tak zwane
judeo-chrześcijańskie imperia, z których jednym jest współczesny uzbrojony po
zęby Izrael, opisywany przez mego kolegę Izraela Adama Szamira, dawniej z
Nowosybirska, a obecnie (zimą) z Jaffy w Ziemi Świętej i (latem) ze szwedzkiego
Kopparbergu.
By
zacytować urywek jego właśnie przetłumaczonej na język polski książki,
demonstrujący w jak oszukańczy sposób zrodził się, przed kilkudziesięciu laty,
Nowy Izrael, czyli Ziemia Żydom przez „Boga” (ściślej Mojżesza) Obiecana:
"Jesteśmy
mistrzami w sprzedaży iluzji, i dopóki są kupujący, będziemy dostarczać towar. W
roku 1946 pod egidą ONZ do Palestyny przybyła grupa wybranych ludzi z całego
świata. Przysłano ich w celu przygotowania podziału kraju. Oprócz innych miejsc,
odwiedzili wysunięty najbardziej na południe kibuc Revivim na jałowej Negev.
Natknęli się tam na piękną rabatę róż, anemonów i fiołków przed biurem kibucu. W
sprawozdaniu, członkowie delegacji wyrazili zdumienie i oświadczyli: „Żydzi
czynią pustynię kwitnącą, niech biorą Negev.”
Gdy
wyjechali, kibucowa dzieciarnia powyrywała
zwiędłe
już
kwiaty z piasku. Kupili świeże
kwiaty na rynku w Jaffie i zasadzili je, jako dekoracje dla gości
z ONZ. Nauczyli się
tego tricku od pracowników Zarządu
Miasta Tel Awiwu, którzy wsadzili do piasku drzewa wokół
budynku Zarządu,
aby zrobić
korzystne wrażenie
na Winstonie Churchillu. To małe
przedstawienie spowodowało,
że
Negev z jej dwustoma tysiącami
Palestyńczyków
została
przekazana państwu
żydowskiemu."
W sumie
jest to niezły pomysł „podboju za pomocą podstępów” (‘by a deceit we make war’
– to program nie tylko Mossadu ale i CIA), jednak z definicji jest on na
krótkich nogach. Zdolni bowiem ludzie (patrz I.A. Szamir) dość
szybko zaczynają dostrzegać fałsz otaczającego ich świata – tak jak to w Polsce
się dzieje dzisiaj z mitem "niosącej wolność Solidarności". (Skądinąd, jak to
przypominał Andrzej Lepper, "Solidarité" to była korporacja/mafia kupców
żydowskich we Francji przed stukilkudziesięciu laty, przeciw której zawiązała
się, broniąca interesów francuskiego drobnomieszczaństwa, "L'auto-resistance"
czyli pierwowzór naszej Samoobrony.)
++++++
„Kwiaty
Galilei” jest to rzecz o Nowym Państwie Izrael widzianym od jego ludzkiego
„wnętrza”. To uzbrojone obecnie nawet w broń nuklearną mini-mocarstwo jest
prostą realizacją marzeń starotestamentowych proroków o „nowej ziemi i nowym
niebie”, oraz o przypominającym wypchany drogimi kamieniami pancerny sejf
bankowy Jeruzalem, które ma zapanować nad Całym Światem. To właśnie od inwokacji
do tego wypchanego złotem „niebiańskiego Jeruzalem” z Objawienia św. Jana (21,
10), rozpoczął swą sobotnią, 17 kwietnia br. mszę żałobną kapłan (zdaje się
„ekumeniczny biskup”) celebrację w centrum Warszawy zwłok tragicznie zmarłego
tydzień wcześniej (też nomen omen w szabat, czyli w sobotę) prezydenta PL w
asyście jego małżonki oraz blisko stuosobowej „królewskiej świty”.
Na czym
bowiem czar tego biblijnego „niebiańskiego Jeruzalem” przez św. Augustyna
utożsamionego z civitas dei, z „miastem boga”, od wewnątrz swej,
bezmyślnie wychwalanej przez Ojców Kościoła konstrukcji, polega? Wstępną
odpowiedź na te zasadnicze dla zrozumienia „naszej” Cywilizacji pytania możemy
znaleźć i w przetłumaczonej na język polski, już trzy lata temu książeczce
Szamira „Pardes
(raj) – studium kabały”, a od kilku dni także dostępnej po polsku w
internecie kolejnej jego książce
„Kwiaty Galilei”, przetłumaczonej, tak jak ta poprzednia w 2007 roku, przez
pana Romana Łukasiaka z Wrocławia.
Najbardziej zwięzłą odpowiedź na to, jakżesz aktualne w okresie „globalizacji”
pytanie o cel, jaki wskazuje biblijne „miasto
na wzgórzu (Syjon)”, dał kolega I.A. Szamira, żyjący na emigracji w
Londynie, urodzony w Izraelu muzyk i filozof
Gliad Atzmon w trakcie swego krótkiego politycznego wystąpienia 19 maja br.
w Atenach. W tym równie starożytnym jak Jerozolima mieście, w którym przed dwoma
tysiącami lat lokalni filozofowie wyśmiali „misjonarską” mowę św. Pawła jako
bełkot nawiedzonego bajarza, opowiadającego o jakiegoś trupa zmartwychwstaniu,
saksofonista-filozof z Londynu przekazał niedawno „zbankrutowanym” Grekom taką
oto wiadomość:
Ř
(…) Historię zachodniej
cywilizacji można opisać jaką ciągłą walkę miedzy Atenami a Jeruzalem. Między
uniwersalnym a plemiennym. Między etycznym a rozbójniczym.
Ř
Nasze osiągnięcia, określane
terminem humanizmu, są wszystkie powiązane z Atenami. Jest interesującym, że
Żydzi którzy mieli swój wkład w humanizm, tacy jak Jezus, Spinoza, Marks I wielu
innych, byli ludźmi, którzy otwarli swe serca dla filozofii ateńskiej. Jezus,
Spinoza oraz Marks zerwali z Jeruzalem.
Ř
(…) Bunt przeciw Izraelowi
oznacza walkę o powrót do życia Aten. (Patrz w załączniku nadtytuł "Studium
dehellenizacji kultury europejskiej" mej, MG ostatniej książki "Młot na Rozum
liberalnej demokracji")
Niewątpliwie wszyscy 88 pasażerowie prezydenckiego samolotu, który rozbił się
pod Smoleńskiem byli entuzjastami – bądź nawet wojownikami – tego „niebiańskiego
Jeruzalem”, którego kapłani od tysiącleci praktykują podstępną metodę podboju (i
grabieży) za pomocą celebracji trupów – winnych/niewinnych ofiar pogańskich
reżymów, których bogactwa lud boży „namyślał sobie” przywłaszczyć, zamieniając
ludność podbitych krajów w swych rabów (patrz proroctwo Izajasza 60, 10-12 i 61,
5-6). Jak zaś „od wewnątrz” wyglądała – i wygląda – ta „podstawiona elita wolnej
Polski” której kwiat zginął, z własnej głupoty, pod Smoleńskiem, to najlepiej
poczytać w „Kwiatach Galilei”, przystawiając do stron tej znamiennej książki
lustro z odbiciami postaci co bardziej wybitnych obecnie
„polsko-amerykańsko-NATOwskich biznesmenów-patriotów”, od Zbiga Brzezinskiego,
Adama Rotfelda oraz
Józefa Szaniawskiego poczynając.
Wieść zła: za publikację książek
Izraela Szamira hiszpańska "inkwizycja" skazuje na więzienie
Jednak
do sytuacji jako-takiego powrotu do naiwnie (?) wielbionej przez Platona,
Gumilowa i Vincenza homeostazy człowieka z Przyrodą droga jeszcze bardzo daleka.
Chwilowo nawet w „niby socjalistycznej” Hiszpanii zakazano publikacji książek
mego kolegi Szamira, a 12 maja br. Sąd w Barcelonie uznał, że wydawcę jego
książek należy skazać na więzienie. (On 12.5 Barcelona court ruled that
[among others] Israel Shamir's books should be burned, and the publisher
imprisoned.) I to jest ta druga, zła wiadomość, którą swym czytelnikom
rozesłał przed kilkoma dniami Izrael Adam Szamir.
|