Izrael Szamir
(Israel Shamir)
Kabała Władzy
Tłumaczył: Roman Łukasiak
Legenda Szamira
Ratibor Pietruszkin (Zawtra 20/06/2003)
W ciągu kilku lat,
gdy Izrael Szamir publikował w Zawtra, gazeta otrzymała ponad dziesięć
kilogramów listów i półtora megabajtu poczty elektronicznej. W sposób
przemyślany bez logicznych błędów, na rozmaite sposoby i w różnych językach
udowadniały one, że takiej osoby nie ma, i być nie może. Razem podano około 27
przyczyn, dla których Szamir nie powinien istnieć. Były tam druzgocące
sprostowania, wyrafinowane chwyty sofistyczne, prośby o przyznanie się do
fałszerstwa, dowody na coś wręcz przeciwnego, porównania faktów, analiza
porównawcza i kontekstowa, przysięgi i denuncjacje.
Te listy, których
mogliśmy dotknąć, mające znaczki i adresy zwrotne, uświadamiały nam, że ich
nadawcy są żywymi ludźmi, w których istnienie nie było powodu wątpić. Dlatego z
kolei zaczęliśmy wątpić w istnienie Szamira. Im więcej dostawaliśmy listów, tym
bardziej wątpiliśmy. Być może, jak udowadniały to setki naszych respondentów, to
nasz Główny Redaktor, Prochanow, pisze te wszystkie antyizraelskie artykuły pod
nazwiskiem Szamira? Żyd nie może tak pisać o Żydach, byłby to prawdziwy cud. A
może jednak może?
Niektóre fakty
tylko zwiększały zamieszanie. Po pierwsze, nieprawdopodobnie szeroki zakres
zainteresowań autora nazywanego ‘Izraelem Szamirem’. On zdumiewał, zmuszał do
wybrania jednego z dwojga: albo zachwycać się jego erudycją, albo uznać za
prawdziwą wersję o zespole podszywającym się pod to nazwisko. Faktycznie: Szamir
jest wszędzie: to tłumaczy Joyce’a, to Homera, to trzy lata mieszka w Japonii,
to pracuje w BBC, to walczy z Arabami, to z radzieckimi służbami specjalnymi, to
jest syjonistą, to antysemitą, to jest socjalistą, to znawcą Talmudu… Co za
erudycja, musi być ich wielu!
Od czasu do czasu
w redakcji „Zawtra” pojawiał się sam Izrael Szamir, co nie mogło nie wywoływać
nowych wątpliwości. Starszy, lecz szczupły, obdarzony kocim sprytem, lecz
zmęczony, czarny jak Murzyn i z kręconymi włosami, rzutki i spostrzegawczy,
dowcipny i głęboki, podobny i niepodobny do Prochanowa, zagryzający wódkę
ogórkiem, bezbłędnie mówiący po rosyjsku z żydowską intonacją, lecz bez żadnego
akcentu, uśmiechający się trochę przepraszająco gdyż, wydaje się, sam nie wie
kim jest.
Gdy pierwszy raz
go zobaczyłem, wziąłem go za Kubańczyka. Pewnego razu niepewnie zapytałem: „Czy
Pan jest Szamirem?” - odpowiedział - „Tak!”, lecz moje wątpliwości tylko
wzrosły. Aby rozwiać wątpliwości, poszukałem jego biografii. Można ją znaleźć na
„Pierwszej nieoficjalnej rosyjskiej stronie Izraela Szamira”; oficjalnej nie ma.
Oto ona:
Przewodnik
turystów, tłumacz, dziennikarz i pisarz Izrael Szamir urodził się w Nowosybirsku
w roku 1947. Tam skończył szkołę matematyczno-fizyczną i studiował na Wydziale
Matematyki Uniwersytetu Nowosybirskiego, a potem także na Wydziale Prawa
nowosybirskiej filii Swierdłowskiego Instytutu Prawniczego. Szamir jeszcze w
szkole zaprzyjaźnił się z dysydentami. Studiując prawoznawstwo, napisał projekt
ustawy o prawach i wolności człowieka w ZSRR, za co został wyrzucony ze studiów.
Wzmocniło to tyko jego dążenie do ofiarnej walki i poświęcenia życia za słuszną
sprawę. W końcu lat 60-ych Szamir poznał w Moskwie syjonistów, którzy docenili
doświadczenie Izraela w dziedzinie podziemnego wydawnictwa i pracy
konspiracyjnej, i został aktywnym uczestnikiem ruchu syjonistycznego. W roku
1968 protestował przeciwko agresji ZSRR na Czechosłowację. W rok później Szamir
wyemigrował do Izraela. Odbył tam służbę wojskową w elitarnych oddziałach
spadochronowo-desantowych i walczył w wojnie roku 1973. Po wojsku Szamir
kontynuował studia prawnicze na Uniwersytecie Żydowskim w Jerozolimie. Jednak
jego życie potoczyło się inaczej i zrezygnował z zawodu prawnika. Zamiast tego
Szamir został dziennikarzem i pisarzem.
Pierwszą pracę w
charakterze dziennikarza miał w izraelskim radiu. Jako nieetatowego
współpracownika, często wysyłano go w „zapalne punkty planety”: do Wietnamu,
Laosu, Kambodży i gdzie indziej. W roku 1975 Szamir przeniósł się do Londynu i
pracował w rosyjskiej redakcji BBC. W latach 1977-79 mieszkał w Japonii, dokąd
zaprosiło go japońskie radio.
Już w latach
70-ych Izrael Szamir rozczarował się do ideałów syjonizmu, ponieważ widział, jak
w Izraelu łamano prawa człowieka. W tych latach sytuacja w kraju przypominała
stalinowską Rosję, co wywoływało jego protest. Dlatego, powróciwszy w roku 1980
do Izraela, Szamir aktywnie włącza się w działalność polityczną. Pracuje jako
rzecznik prasowy Izraelskiej Partii Socjalistycznej (nazywała się wtedy „Mapam”)
i korespondent gazety Haaretz. W tym samym czasie tłumaczy utwory Agnona
(laureata Nagrody Nobla) i „Ulissesa” Joyce’a.
Najbardziej znana
praca Izraela Szamira - „Sosna i Oliwa”- to historyczna opowieść o Świętej Ziemi
Izraela (Palestynie) i konfliktach arabsko-izraelskich. Opublikowano ją w roku
1988. W książce tej pisarz gwałtownie krytykuje agresywną i przestępczą w
stosunku do Palestyńczyków politykę Izraela.
W latach 1989-93
Izrael Szamir przebywał w Rosji w charakterze korespondenta Haaretz. Na
początku z radością wita pierestrojkę. Jednak rzeczywista zagraniczna polityka
pierestrojki wywołała w nim wielki niepokój, ponieważ była bardzo
proamerykańska. W tym właśnie czasie publikuje skandaliczne artykuły w
„Prawdzie”, „Naszym sowriemienniku” i w gazecie „Dień” („Zawtra”), gdzie Szamir
(pod pseudonimem Robert Dawid) udowadniał, że radziecka polityka zagraniczna
była optymalna, zarówno dla samego ZSRR, jak i dla krajów trzeciego świata.
Pisarz potępił prezydenta Jelcyna i jego otoczenie za ostrzelanie „Białego
Domu”, określiwszy te działania jako sprzeczne z prawem i nielegalne. Wkrótce,
dzięki rekomendacjom takich różnych literatów, jak Lew Anniński (lewicowiec) i
Stanisław Kuniajew (prawicowiec), Izrael Szamir został przyjęty do Związku
Pisarzy Rosji.
W roku 1993 Izrael
Szamir powrócił do Izraela i zamieszkał w Jaffie. Pisze liczne artykuły dla
rosyjskich gazet w Izraelu i w Rosji, współpracuje z pismami literackimi.
Przełożył także „Odyseję” Homera, którą opublikowano w roku 2000 w Petersburgu.
Następny wielki projekt pisarza to przekład średniowiecznego rękopisu Talmudu na
język rosyjski.
W ostatnich swoich
artykułach Izrael Szamir krytykuje pozycję izraelskich lewicowców i ich projekt
podziału Izraela na dwa państwa, arabskie i żydowskie.
Gdyby taki
zapalczywy Żyd żył na początku dwudziestego wieku, można byłoby go sobie łatwo
wyobrazić: chęć zrobienia czegoś wielkiego, marzenia o prawdziwym życiu i
pięknej śmierci; ucieczka z nudnego miasteczka do stolicy, do rewolucyjnych
kółek, pójście w lud; wiatr rewolucji gorącym tchnieniem owiewa kędzierzawą
głowę; oskarżenia, prześladowania, zsyłki; decydująca bitwa i zwycięstwo;
wielkie plany - jednocześnie o raju na ziemi i światowym pożarze; dekrety i
mityngi, olbrzymie znużenie pracą; pierwsze niesnaski, różnice zdań, dymisje;
rzucone wyzwanie i straszna śmierć, lub zgoda na wszystko i długa starość gdzieś
nad brzegiem Amuru, pośród sopek, które są tak piękne we wrześniu… Ale teraz żyć
życiem Szamira? Niezwykły człowiek.
Biografia nie
przyniosła niczego oprócz nowych wątpliwości. I mimo wszystko największe
wątpliwości wywołała sama twórczość tego autora.
Często Rosjanie
piszą źle o Rosji, a czytelnicy wyjaśniają to sobie prosto: albo, że w Rosji
dzieje się źle, albo że tacy Rosjanie to nie Rosjanie. Ale gdy żydowski znawca
Biblii i Talmudu występuje nie tylko przeciwko Izraelowi, lecz także przeciwko
pojęciu „narodu żydowskiego” jako takiego, to oznacza to koniec świata, i należy
szybko sobie wszystko wyjaśnić.
Słowo „zdrajca”
było najczęstsze w tym stosie listów, których autorzy, całkowicie logicznie,
udowadniali jednocześnie zdradzenie przez Szamira sprawy żydowskiej i
niemożliwość istnienia takiego człowieka. Oni nienawidzili tego, kto, według
nich, nigdy nie istniał. Lecz jest to najprostsze wyjaśnienie.
Oczywiście, w
historii literatury znane są podobne przypadki, już ślepy Borges w „Historii
wojownika i branki” dość przekonywująco opowiadał o „tajemniczym porywie, który
jest silniejszy od wszelkich dowodów” i o tym, że nie należy mylić zdrajcy z
tym, który przejrzał na oczy, uciekiniera z nawróconym. Lecz w przypadku Izraela
Szamira zdrady nie można mu zarzucić. Dlatego, że nie bardzo wiadomo, kto
właściwie jest zdrajcą - Szamir, państwo Izrael czy światowe żydostwo.
Z logiki znamy
sofizmat Kreteńczyka, który twierdził, że wszyscy Kreteńczycy kłamią, i nie
każdy student od razu potrafił wyjść z tego zamkniętego kręgu. Z tekstów Szamira
wynika, że państwo żydowskie to nieporozumienie, a sam naród żydowski, to nic
więcej niż idea, która opanowała umysły, lecz nie jest ona rzeczywistością.
Istnienie na świecie samego Szamira nadaje tej hipotezie rangę twierdzeń
udowodnionych. Gdyby to napisał nie-Żyd, to on by kłamał. Lecz jeśli tak pisze
Żyd, to kłamie samo państwo Izrael, a Żydów, jak wiadomo, nie ma. W ten sposób,
powstaje dylemat: albo Szamir - albo państwo Izrael; i nie wiadomo, kto kogo.
Gdy tylko dopuści się obecność Izraela Szamira, trzeba będzie wątpić o istnieniu
państwa Izrael.
Być może,
najlepiej mówić, że Szamir, to jedyny istniejący obecnie Żyd, a Bieriezowski,
Soros, Wolfowitz i Rabinovich - nie wiadomo kto. Być może, prawdziwe państwo
Izrael stara się zamanifestować swoją obecność w świecie poprzez taką osobę jak
Szamir, a wszyscy Sharon’owie mu przeszkadzają? Być może, Żydów w ogóle nie ma,
i Szamir po udowodnieniu tego, w tym samym czasie znika i od razu rozpuszcza się
w buchającym palestyńskim upale.
W każdym razie,
sam Szamir nie odpowie, czy istnieje w rzeczywistości, czy nie.
Najprawdopodobniej, skłonny jest zgodzić się, że go nie ma. I powtórzyć za
Joyce’m „Ja - to nie ja, przecież wszystkie moje molekuły już się zmieniły”.
Spis treści
|