Izrael Szamir
(Israel Shamir)
Kabała Władzy
Tłumaczył: Roman Łukasiak
Drugie Przyjście
Pozytywny obraz fundamentalizmu
I
Chodzą wielkimi i szumnymi
tłumami po ulicach Jerozolimy, machając niebiesko-białymi flagami i uśmiechając
się do przechodniów; chrześcijańscy przyjaciele Izraela często przybywają
jesienią, podczas święta kuczek. Także w tym roku, przybyli tysiącami;
rozchmurzyli przygnębionych sklepikarzy z ulicy Ben Yehuda; obiecali poprzeć nas
w dobrej i złej godzinie; spotkali się z przedstawicielami osadników i
ministrami Sharon’a. Ich przywódca, Pat Robertson, ogłosił: „Widzę, że islam
stara się zniszczyć Izrael, odebrać ziemię Żydom oraz oddać Wschodnią Jerozolimę
Yasserowi Arafatowi. Uważam to za szatański plan przeszkodzenia w powrocie
naszego Pana, Jezusa Chrystusa”, a tłumy oklaskiwały go, zagrały nawet baranie
rogi.
Żydzi izraelscy nie są za
bardzo z nich zadowoleni. Religijni Żydzi nienawidzą ich krzyży i w sposób
wyraźny powstrzymują się przed splunięciem w ich kierunku, jak to mają w
zwyczaju. Ministrowie z żydowskiej prawicy nacjonalistycznej oszukują swoich
popleczników obiecując im wykorzystanie i manipulowanie głupimi gośćmi. Wśród
wykształconych i liberalnych kół Jerozolimy (podobnie jak w Bostonie,
Waszyngtonie i Paryżu) fundamentalistycznym chrześcijanom ewangelicznym zwykle
okazuje się lekceważenie, gardzi się tymi ‘wieśniakami’, ‘homofobami’ i
‘podżegaczami wojennymi’. Lecz ja lubię tych prostych i szczerych ludzi; chociaż
ich cyniczni przywódcy niecnie wykorzystują ich miłość do Chrystusa, podobnie
jak cyniczny wytworniś potrafi wykorzystać pierwszą miłość młodej wiejskiej
dziewczyny.
Jakie naprawdę powinno być
właściwe chrześcijańskie podejście do państwa żydowskiego? Obecnie waha się ono
od „ciepłego poparcia” do „obojętności”, tj. od poparcia Izraela na gruncie
apokaliptycznej wiary, do poglądu, że Żydzi i państwo Izrael nie znaczą więcej
dla chrześcijan niż Inuici. Arcybiskup Canterbury, Rowan Williams, zaproponował
kompromis, potwierdzając potrzebę istnienia państwa żydowskiego, oraz
zobowiązanie tego państwa do dobrych stosunków z sąsiadami. Palestyński
chrześcijanin, Jonathan Kuttab z Sabeel, napisał do niego list otwarty, skarżąc
się gorzko, że tamten „zignorował naród palestyński, na którego ziemi utworzono
państwo żydowskie”, lecz „był zadowolony, że arcybiskup nie poparł interpretacji
eschatologicznych lub wyprowadzanych z proroctw”. Jednakże temu dyskursowi
brakuje jednego: odrzucenia państwa żydowskiego na gruncie tradycji
apokaliptycznej; i powinniśmy go o to uzupełnić.
Faktycznie, „interpretacje
eschatologiczne lub wyprowadzane z proroctw” są nieuniknione; miliony Amerykanów
mówią o nich otwarcie, a miliony Europejczyków silnie je przeczuwają. Żadna
ilość empatii dla Palestyńczyków nie jest w stanie zmienić powszechnej opinii,
którą dobrze wyraził Lord Balfour: „Los świata, tysiącletni plan Odkupienia i
Drugiego Przyjścia, jest ważniejszy od spraw bezpośrednio dotyczących
miejscowych mieszkańców”. Balfour, prawdopodobnie arcybiskup Canterbury, inni
pasterze Kościołów Katolickich i Protestanckich, i wielu, wielu zwykłych ludzi
myślą o losie Palestyny tak, jak egipski prezydent Gamal Abdel Nasser myślał o
losie nubijskich wiosek, gdy budował Tamę Asuańską: jest mi przykro, lecz muszą
oni cierpieć dla ogólnego dobra naszego kraju i narodu.
Przyjrzyjmy się trochę bardziej
temu porównaniu. Gdyby Tama Asuańska miała zatopić nubijskie wioski, świątynie
faraonów i koptyjskie monastyry, lecz zapewniłaby Egiptowi dostatek wody i
żywności - byłoby to posunięcie dobre i pięknie; powinno się po prostu
zrekompensować starty biednym Nubijczykom i przenieść mnichów. Gdyby Tama
Asuańska miała zrodzić zilliony moskitów i pasożyty bilharzia żyjące w
ludzkim ciele, powstrzymać dopływ użyźniającego mułu nilowego i zagrozić
zbiorom, powinno się żałować szalonego pomysłu budowania tamy, zachowując
nadzieję na lepszą przyszłość. Lecz gdybyśmy uznali tamę za nowy miecz Damoklesa
wiszący nad Egiptem, który pozwalałby jego sąsiadom na szantażowanie kraju,
poprzez wycelowanie w tamę ładunków nuklearnych i przekształcenie Jeziora
Nassera w Morze Zatracenia tego starożytnego kraju, wtedy radykalnie
zmienilibyśmy naszą opinię o tej budowie i rozpoczęlibyśmy stopniowy demontaż
projektu.
Innymi słowy, my, w
przeciwieństwie do wielu przyjaciół i wrogów Palestyny, możemy się zgodzić, że
proroctwa sprawdzają się, lecz nie wszystkie. Istnieją dwa konkurujące ze sobą i
wzajemnie wykluczające się wersje Apokalipsy, judaistyczna i chrześcijańska.
Według Żydów, po żydowskich cierpieniach, gniew Boży zostanie przebudzony i
pomści on przelaną krew żydowską oraz wróci im ich szczęście: ostatni będą
pierwszymi. Ich będzie jedyne duchowe centrum świata w Jerozolimie, wierzących w
Chrystusa i innych bałwochwalców pozbawią praw lub zamordują, zniszczą kościoły,
pozbawią ducha i rozbroją narody, każdemu Żydowi przydzielą po siedmiu
niewolników nie-Żydów, zgromadzą wszystkie bogactwa materialne i duchowe, i będą
żyć szczęśliwie na zawsze, pasąc szczęśliwe stada nie-Żydów.
W chrześcijańskiej
interpretacji mających nadejść wydarzeń, przed nowym duchowym przebudzeniem się
chrześcijaństwa (opisywanym jako Drugie Przyjście), świat chrześcijański będzie
wolno osuwać się w przepaść, w której nie będzie duchowości, lecz uwielbienie
Mammona; najgorsze czasy określane są jako „rządy Antychrysta”, lub jako koniec
wieku Kali Yuga, jak mówią w Indii. Proroctwa łączą tą dramatyczną ewolucję z
powrotem Żydów i odbudową judaistycznego kultu w Jerozolimie. Uważano, że będzie
to najniższy punkt duchowego upadku, najciemniejsza godzina przed wschodem
słońca, ponieważ judaizm oparty jest na odrzuceniu Chrystusa. To masowe
odszczepieństwo spowoduje straszliwą wojnę, w której następstwie, ci którzy
przeżyją powrócą do Chrystusa.
Prorocy i ojcowie Kościoła nie
podali czy Antychryst będzie Żydem (ani nawet czy będzie to osoba), lecz
powszechnym dogmatem, na Wschodzie i na Zachodzie, były zawiłe powiązania między
Żydami, odtworzeniem ich kultu i chrześcijańskim Sądem Ostatecznym. Na
Zachodzie, już w siódmym wieku, Izydor, biskup Sewilli, mówił o „Antychryście,
który posiądzie Jerozolimę i odbuduje świątynię żydowską i królestwo żydowskie”
przed zawładnięciem Kościołem i całym światem. Na Wschodzie, święty Jan
Damasceński przepowiadał, że Antychryst przyjdzie do Żydów i dla Żydów,
przeciwko Chrystusowi i chrześcijanom. Ojcowie Kościoła uważali pojawienie się
Antychrysta za tymczasowe wywyższenie i triumf judaizmu. W wieku dziesiątym, św.
Andrzej przepowiadał, że królestwo Izraela będzie odbudowane, i że będzie to
przyczółek Antychrysta.
Tajemnica zbieżności tych dwóch
opowieści kryje się w idei zaniku duchowości. Ojcowie Kościoła zdawali sobie
sprawę, że Żydzi starają się pozostać jedyną duchową jednostką w zeświecczonej
ludzkości, natomiast oni sami chcieli, aby świat napełnił się duchowością, jak
butla dobrym winem.
Gdy chrześcijanin widzi armię
USA i ich pomocników, wysłaną do ujarzmienia Bliskiego Wschodu, i osadzenia
judaistycznego władcy na tronie Salomona; gdy państwo żydowskie deklaruje swoją
najwyższą suwerenność na ziemi, przez przypisywanie sobie prawa do sądzenia i
skazywania każdego, i wszędzie; gdy premierzy i prezydenci zbierają się, by
omówić czy robią wszystko, co mogą, dla Żydów; gdy supermocarstwo ocenia swoich
sprzymierzeńców w zależności od ich stosunku do Żydów; gdy książęta Kościoła
żebrzą przebaczenia od Żydów; i gdy podejmowane są praktyczne kroki do
wznowienia składania ofiar w Jerozolimie, to nie można nie przyznać, że
przepowiednie się spełniają. Nie można także nie przyznać, że ktokolwiek popiera
przepowiadane „wywyższenie Żydów”, ten trzyma stronę Antychrysta. Można także
znaleźć pocieszenie w świadomości, że ciemna noc Antychrysta spowoduje w końcu
wielkie rozbudzenie duchowości, czyli „Drugie Przyjście”, lecz czy można
przyśpieszać nastanie ciemności, gdy marzy się o wschodzie słońca?
W bolszewickiej tradycji było
powiedzenie „im gorzej tym lepiej”; tj. im gorsza sytuacja, tym są większe
szanse na przeprowadzenie upragnionej rewolucji. Jest to pogląd uzasadniony;
wielu dobrych ludzi czuje, że Bush Gorszy jest także Bushem Lepszym, ponieważ
jest on w sposób oczywisty tak zły, że antagonizuje nawet grupy gotowe poprzeć
polityka równie złego, lecz przebiegłego. W Izraelu, autorka, pochodząca z Żydów
ultra-ortodoksyjnych, dowcipnie wyjaśnia poparcie jej antysyjonistycznej
wspólnoty dla Benjamina Netanyahu, syjonisty. Ultra-ortodoksi zdają sobie
sprawę, że Netanyahu w rzeczywistości będzie niszczył państwo syjonistyczne.
Podejście to traci swe
uzasadnienie, gdy przekształcane jest na pozytywne popieranie zła. Można,
postępując biernie, znaleźć pociechę wiedząc, że niebezpieczna sytuacja wkrótce
przeminie, lecz można również biernie sprowokować groźną sytuację „by mieć ją z
głowy”, poprzez, powiedzmy, zaangażowanie się na rzecz Busha lub Netanyahu.
Takie makiaweliczne działanie jest dla duszy ryzykowne.
Pojawienie się Antychrysta,
jako ostatni etap przed Drugim Przyjściem, można będzie porównać ze zdradą i
Ukrzyżowaniem przed Zmartwychwstaniem. Tak więc, aktywne wspomaganie i
przyczynianie się do pojawienia się Antychrysta, w celu przyśpieszenia Drugiego
Przyjścia, jest równoznaczne z odgrywaniem roli Judasza zdradzającego Chrystusa
- gdyby on zdradził Chrystusa w celu przyśpieszenia Odkupienia. Szalony teolog
Nils Runeberg, postać w opowiadaniu Jorge Luisa Borgesa, podziwiał Judasza za
jego czyn, gdyż bez niego, boski plan nie byłby wypełniony. Takie podejście
nazywane jest antynomicznym, Chrystus przewidział je mówiąc: „Syn Człowieczy
odchodzi, jak o nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego
Syn Człowieczy będzie wydany”: (Mat. 26:24). Rzeczywiście, dla chrześcijan,
Judasz jest symbolem najgorszego w ludzkiej naturze; Dante osadził go w
dziewiątym kręgu swego piekła, natomiast żydowski autor Toledoth Yeshu
zrobił z niego bohatera narodowego.
Kabała Lurii jest zdecydowanie
antynomiczna; Sabbatai Zevi, XVII-wieczny mesjasz i kabalista poluriański,
wierzył, że grzechy prowadzą do odkupienia. Jego przeciwnicy utrzymywali, że z
założonymi filakteriami i śpiewając hymny uprawiałby sodomię z chłopcem. Duchowy
przywódca izraelskiej szkoły kabalistycznej, rabin Kook, także wierzył, że
masowe morderstwo, rzeki krwi i grzeszne życie zwiastują zbawienie, chociaż
nigdy nie nawoływał do bezpośredniego działania antynomicznego, lecz dodali to
później jego uczniowie.
Tak zwani syjoniści
chrześcijańscy są antynomistami, ponieważ trzymają oni stronę Antychrysta w celu
przyśpieszenia Drugiego Przyjścia, lecz biada człowiekowi, pomagającemu
Antychrystowi zniszczyć świat. Bez względu czy wierzą, czy nie wierzą w Drugie
Przyjście Chrystusa, ludzi, którzy świadomie wdrażają plany Antychrysta, lepiej
nazywać „syjonistami antychrystowymi”. Powstanie syjonistów antychrystowych jest
częścią przepowiedzianej apostazji Kościoła. Lecz my traktujemy ich jak braci
błądzących. Zostali owładnięci duchową tęsknotą za Chrystusem. Nie uważamy ich
za fundamentalistów, lecz żałujemy, że nie są wystarczająco fundamentalistyczni.
II
Fundamentalistą jest ten, kto
podąża za tradycyjną nauką Chrystusa. Nie ma większych fundamentalistów niż
monastyczna wspólnota z Góry Atos w północnej Grecji, gdzie pisałem te słowa.
Atos jest wielkim zbiornikiem ducha, i wielu ludzi przybywa by pić jego wody.
(Przebywa tutaj w opactwie także Książę Walii, Karol). Mnisi podtrzymują ogień
wiary chrześcijańskiej, wzniecony przez Chrystusa i Jego Apostołów. Nie oczekują
by ich zbawienie przyszło od Żydów, ponieważ ono już przyszło w osobie
Chrystusa. Nie odczuwają potrzeby wniebowzięcia, ponieważ mają dany im własny
plan: starać się i doprowadzić do Drugiego Przyjścia przez modlitwy i duchowe
oświecenie. Dla nich, Drugie Przyjście jest indywidualnym mistycznym przeżyciem
ujrzenia Chrystusa w jego chwale, a osiąga się to dzięki łasce bożej. Tak więc,
Drugie Przyjście zdarzało się wielokrotnie, i zdarzać się będzie znowu i znowu.
Korzenie Kościoła greckiego
pochodzą sprzed pierwszej wyprawy Św. Pawła do Aten, gdyż rozpoznał on religijny
zapał u Hellenów. Nie potrzebowali oni nawracania, lecz oświecenia. Nawet
dzisiaj, Grecy są oddani Chrystusowi, Jego Matce - Najświętszej Pannie Marii i
jej ziemskiej manifestacji, ich własnemu Kościołowi Macierzystemu założonemu
przez Św. Jana i Św. Pawła.
Ich Kościół trzyma się z dala
od polityki, lecz ma duże wpływy moralne. Słuchając swego Kościoła, Grecja nie
uczestniczy w wojnie irackiej, jej synowie nie umierają na ulicach Bagdadu; a
ten najbardziej religijny, najbardziej chrześcijański naród podziela poglądy
nasze i prawdziwych muzułmanów, że światu, wraz z Grecją, zagraża nie terroryzm
islamski, lecz amerykańska walka z terroryzmem. Ich arcybiskup, Christodoulos,
wyraźnie oświadczył, że terroryzm jest spowodowany przez „niesprawiedliwość i
nierówność szerzące się w świecie”.
W Wall Street Journal,
grecki syjonista Takis Michas, w artykule zatytułowanym Czy Grecja jest
Narodem Zachodnim?, pisze z przerażeniem: „Wydaje się, że takie poglądy mają
więcej wspólnego z opinią publiczną w Kairze lub Damaszku niż z poglądami
panującymi w Berlinie czy Rzymie”. Oczywiście, takie poglądy są powszechne wśród
chrześcijan Jerozolimy i Damaszku, Madrytu i Montewideo, czyli we wszystkich
krajach, gdzie chrześcijanie są zjednoczeni w kościołach Apostolskich. To tyle o
bzdurnej koncepcji konfliktu między chrześcijaństwem i islamem, lansowanej przez
takich strażników wiary chrześcijańskiej, jak Wall Street Journal i
New York Times!
W przeciwieństwie do Zachodu,
Grecy nie znają ani nienawiści ani strachu przed Żydami. Ponieważ mają oni swój
własny kościół narodowy, więc nie przenieśli swoich wartości duchowych na Żydów
- na przechowanie; i dzięki temu nie mają powodu lamentować po ich utracie. Tam
gdzie nie ma winy, tam nie ma także strachu. Gdy nie ma strachu przed Żydami, to
automatycznie nie ma poparcia dla USA, i opinia Theodorakisa, że „podstawą
dzisiejszego zła jest polityka prezydenta Busha” a nie świat muzułmański, jest
podzielana przez wielu Greków.
Grecy znają muzułmanów nie z
książek, oni od tysiąca lat mieszkają w ich sąsiedztwie. Zdają sobie sprawę, że
ich długie i trudne stosunki z tureckimi sąsiadami były najgorsze pod
antyislamskimi rządami Kemala Ataturka, podczas gdy islamski sułtan Selim Groźny
wydał fortunę na odbudowę klasztorów Atos.
Obecnie, zarówno grecka lewica
jak i prawica wspólnie opowiadają się za odrzuceniem amerykańskich zamiarów
podbicia Wschodu, narzucenia wielokulturowości i oddzielenia Kościoła od
Państwa. Popierają Palestyńczyków i pragną, by Żydzi się opamiętali. Jest to
dobry przykład dla amerykańskich fundamentalistów. To prawda, Grecja jest
dowodem na to, że chrześcijaństwo fundamentalistyczne nie jest chrześcijaństwem
George’a Busha, i że alternatywa dla niego nie jest zmonopolizowana przez
Pierwszą Lesbijską Synagogę Nowego Jorku.
Góra Atos, zielony lesisty
półwysep wchodzący w Morze Egejskie, niezależne państwo chrześcijańskie pod
greckim protektoratem i siedziba dwudziestu dużych opactw, miejsce, gdzie setki
mnichów i tysiące świeckich pielgrzymów modlą się do Boga, pracują na roli,
uprawiają oliwki i czerwone jabłka, jest właściwym miejscem na poznanie nie
uznawanej ofiary irackiej wojny: chrześcijaństwa. Na jego reputację rzucili cień
ludzie, którzy nazywają siebie chrześcijanami i fundamentalistami - nadaremnie.
Od New York Times do FrontPage magazine, różne judaistyczne
publikacje dostarczają materiału dla antymuzułmańskich tyrad, nawołujących do
wojny z powodu konfliktu cywilizacji. W rezultacie, niektórzy muzułmanie zaczęli
odpowiadać kontratakując chrześcijaństwo, a europejska i amerykańska młodzież
zaczyna myśleć, że ich wiara jest niebezpieczna dla ludzkości. Tymczasem, ta
ofiara jest niewinna: prawdziwe chrześcijaństwo prawosławne, tak
fundamentalistyczne, jak tylko może być, zdecydowanie odrzuca czyny Mammona oraz
amerykańską wojnę z islamem.
Dlaczego
intelektualiści greccy mogli łatwiej niż zachodni rozpoznać kłamstwa mediów?
Według mnie, przyczyna leży w narodowym charakterze Greckiej Prawosławnej Cerkwi
Apostolskiej. Oddzielenie kościoła od państwa, za które to osiągnięcie tak
bardzo jest chwalona rewolucja francuska i, nawet o wiele więcej, ojcowie
założyciele USA, odcięło kotwice społeczeństwa zachodniego, i dryfuje ono prosto
na skały. Podczas gdy we Francji narodowy Kościół Katolicki wciąż zajmuje ważne
i wyjątkowe miejsce, USA, kraj bez kościoła państwowego, stało się ofiarą i
lokajem Mammona. Małe, niezależne kościoły USA nie miały możliwości
ukształtowania ducha narodu; konkurowały one o miejsce w mediach, które są
żydowską własnością; wciąż były zagrożone przez organy podatkowe; zerwały z
tradycją i zaczęły polowanie.
Brak wspólnego kościoła
dodatkowo osłabia podstawową koncepcję jedności w Bogu, szczegółowo opisaną
przez T. S. Elliot’a w The Christian Idea of Socjety (1939). Ludzie żyją
razem zjednoczeni przez ideę; idea ta może (a w rzeczywistości powinna) być ich
wspólnym wyznaniem i jednoczącą wspólnotą duchową, co oznacza potrzebą jednego
kościoła narodowego, jednoczącego ludzi przez jedno wyznanie.
USA było pierwszym
eksperymentem na szeroką skalę sprawdzającym, co się stanie ze społeczeństwem
zbudowanym na ruchomych piaskach zysku, a nie na skale wiary. Znając to tło,
można zrozumieć podatność kościołów USA na wpływy judaistyczne i ich gotowość
popierania judaistycznego scenariusza dnia Sądu Ostatecznego. Lecz to powinno
się nazywać herezją, a nie fundamentalizmem.
III
Zasadniczo, Kościół zawsze
wierzył, że Żydzi będą w końcu zbawieni po przyjściu Chrystusa. Temu ważnemu
wydarzeniu będzie towarzyszyć pokonanie Antychrysta, jako część wielkiego
ponownego przebudzenia (metaforycznie nazywanego Drugim Przyjściem). Potem
ziarna zostaną oddzielone od plew i ci, którzy uznają Chrystusa, będą mieli
życie wieczne. Ponieważ pojawienie się Antychrysta ma miejsce w nasze dni,
jesteśmy świadkami pierwszych owoców tego przesiewania.
Nasz brat, Mordechai Vanunu,
jest jedną z pierwszych jaskółek. Ten święty człowiek, potomek uczonej rodziny
sefardyjskich Żydów, przeraził się żydowskich prześladowań rdzennych
Palestyńczyków i doszedł do Chrystusa. Jako chrześcijanin, powiadomił o godnej
Armagedonu broni Antychrysta, wytwarzanej w Dimona, na południu Ziemi Świętej, w
pobliżu Sodomy. Został okrutnie ukarany przez Antychrysta, i cierpiał 18 lat w
więzieniu, lecz z boską pomocą przetrwał to, jak Daniel przeżył w lwiej jamie.
Jest wielu innych: Neil i
Gilad, Daniel i Menachem, Żydzi z urodzenia, którzy zdemaskowali judaistyczny
kult śmierci i przyjęli żywego Chrystusa. W każdym przypadku, probierzem był
stosunek do cierpień Palestyńczyków: ci którzy lekceważyli je, wybierali
Antychrysta; ci którzy demaskowali je, rozpoczynali swoją drogę do Chrystusa.
Chociaż skromność nie pozwala
mi mówić o sobie, moim obowiązkiem jest dawać świadectwo. Będąc próżnym i
cierpiącym człowiekiem, dostąpiłem łaski Chrystusa i odrodziłem się w jego
chwale. Chociaż ścieżki boże okryte są tajemnicą, wierzę, że to współczucie i
miłość do rdzennej ludności Ziemi Świętej uczyniła mnie godnym Jego Objawienia.
Rozpoznać drogę pomógł mi wiersz aleksandryjskiego Greka, poety Cavafy:
Dla niektórych ludzi przychodzą dni
Kiedy muszą powiedzieć ważne Tak
Lub ważne Nie. Ten kto ma Tak
Gotowe w sobie, wymawia je
I idzie drogą honoru, mocny w swoim
przekonaniu.
Kto odmawia i nie żałuje. Pytany jest
ponownie,
Znowu powiedział nie. Wciąż to Nie,
prawdziwe Nie,
Ściąga go w dół przez całe jego życie.
Nie żałuję mojego
Tak, a ataki wrogów nie złamały mego ducha. Codziennie jestem wdzięczny
Chrystusowi, który obronił mnie przed judaistyczną paranoją nienawidzenia i
bycia nienawidzonym, i wprowadził mnie w świat miłowania i bycia miłowanym.
Każdy Żyd, który przyszedł do Chrystusa poprzez odrzucenie idei judaistycznych,
poprzez umiłowanie innych narodów, jest zapowiedzią Zbawienia.
Otrzymałem teraz
dobre nowiny, wspaniałe wiadomości od wspaniałego człowieka, Alfreda
Lilienthala, amerykańskiego Żyda i autora wielu książek, między innymi
znakomitej What Price Israel?, wydanej w roku 1953 i wznowionej w
ostatnim roku. Alfred Lilienthal był jednym z pierwszych Żydów, którzy wyrzekli
się syjonistycznego separatyzmu i potępili znęcanie się nad Palestyńczykami.
Suzanne Nicole,
jego webmaster, sekretarka i opiekunka napisała mi:
„W wieku 90 lat, Alfred jest całkiem
słaby i za słabo widzi by czytać, jego pamięć krótkotrwała jest poważnie
osłabiona, przez co trzeba mu zadawać wiele krótkich pytań (głośnym głosem,
ponieważ coraz gorzej słyszy), w przeciwnym wypadku zapomina, o co był pytany.
Pamięć długoterminową ma wciąż całkiem dobrą, dzięki czemu może dyskutować na
różne tematy, jak na przykład o różnicy pomiędzy judaizmem i syjonizmem. Rozumie
bieżące wydarzenia, gdy pierwszy raz o nich usłyszy, lecz szybko zapomina
szczegóły. Sparafrazowałam mu jedną z twoich myśli z Pardes:
„Niniejsza rozprawka powinna pomóc
jednostce zdecydować, czy chce ona być Żydem czy nie, w taki sam sposób, jak
ktoś może wybrać, czy chce być komunistą czy kwakrem, ponieważ według mojego
najgłębszego przekonania, bycie lub nie bycie Żydem jest aktem wolnej woli”.
Odpowiedział, „I to właśnie w końcu
zrobiłem”. Ochrzcił się krótko przed ostatnim Dniem Dziękczynienia. Nawet w
What Price Israel?, w roku 1953, odnosił się do Jezusa, jako proroka
Izraela. Pewnego dnia para pastorów za namową przyjaciela chrześcijanina
przyszła go zobaczyć, a on powziął decyzję, która niektórym być może wydawała
się chwilą słabości. Lecz w piątek po południu powiedział, „Co mamy dzisiaj? Czy
Ned zabierze mnie dziś do kościoła?” A więc uparł się. Może nie pamiętać, jaki
jest dzień, lecz każdego dnia pamięta, że postanowił
zostać wyznawcą Chrystusa, jak
ty”.
Nawrócenie Alfreda Lilienthala
jest ważnym wydarzeniem, ponieważ uświadamia nam, że łaska Chrystusa jest dla
Żydów dostępna, i nie tylko na fizycznej Ziemi Świętej: Wystarczy odstąpić od
dzielenia ludzi na Żydów i nie-Żydów, przestać nienawidzić i przyjąć miłość,
którą jest Chrystus.
Wiara chrześcijańska jest nie
do pogodzenia z żydowską ekskluzywnością. Posłannictwo wśród Żydów może
zakończyć się sukcesem tylko wtedy, gdy zostanie zlikwidowany cały kompleks
żydowskiego separatyzmu, gdy ich serca zostaną oczyszczone z grzechu, i gdy
doprowadzeni zostaną do pełnej łączności duchowej z ludźmi, wśród których żyją.
Spotkałem w Izraelu „Żydów mesjanistycznych”, przepełnionych nienawiścią do
rdzennej ludności Ziemi Świętej. Nic dziwnego, myśleli oni, że Jezus Chrystus
przyszedł tylko dla Żydów, że, oczywiście, także Ziemia Święta była ich; czcili
Armię Izraelską i flagę Izraela. Dla nich, decydującym momentem historii nie
było Zmartwychwstanie, lecz zniszczenie Świątyni Jerozolimskiej. Innymi słowy,
oni jedynie udają, że są chrześcijanami, lub nawet nie udają tego, ponieważ wolą
nazywać się ‘Żydami mesjanistycznymi”.
Oczywiście, plany
Wszechmogącego obejmują Żydów; jak plany Władcy Pierścieni obejmowały hobbitów;
lecz niektórzy będą grać rolę Frodo, natomiast inni staną po stronie Golluma,
niektórzy poprą Antychrysta, a niektórzy pozostaną z Chrystusem.
‘Chrześcijanie Antychrysta’
mogą wrócić do prawdziwego fundamentalizmu, mogą odrzucić Antychrysta i jego pęd
do zniszczenia ostatnich enklaw duchowości, wciąż skrywających się w wysokich
górach Azji. Będą wtedy nazywać się ‘chrześcijanami Chrystusa’. Mogą walczyć o
wzmocnienie i zjednoczenie kościołów amerykańskich, a w końcu o pełną ich
łączność duchową z Kościołami Apostolskimi Wschodu i Zachodu. Mogą walczyć o
anulowanie ekstremalnego oddzielenia Kościoła od państwa w ich kraju; ponieważ
to co duchowe i świeckie musi być ponownie zjednoczone. Mogą ponownie wprowadzić
kult Najświętszej Panny Marii, jako sposób na powrót do natury. Uczyniła ona cud
w sąsiednim Meksyku, i uzdrowiła zranioną rdzenną ludność; może powtórzyć to w
USA. Wówczas będziecie błogosławieni przez tych wszystkich, którzy was dzisiaj
przeklinają; i Amerykanie, gdziekolwiek się znajdą, będą przyjmowani jak
przyjaciele przez przyjaciół. Plany Antychrysta załamią się, jak zdarzyło się to
już poprzednio; a ludzkość powróci na szlachetną drogę starań o odszukanie
swoich duchowych przymiotów. Główne przesłanie chrześcijaństwa ortodoksyjnego
mówi, że Bóg stał się Człowiekiem, więc Człowiek może stać się Bogiem; jest to
prawdziwe znaczenie Drugiego Przyjścia.
Spis treści
|